Od pewnego czasu uważam, że Aneta Langerová to wokalistka totalna. Wokalistka, która może zaśpiewać wszystko. Jej charyzma, jej śpiewane czystym i silnym głosem, a jakby mimochodem, z lekkością piosenki robią na mnie piorunujące wrażenie. Od pierwszego usłyszenia.
W 2024 roku Aneta świętowała 20-lecie swojej kariery artystycznej. Co piątek (cudowny cykl „zPátečníček”) na jej oficjalnym FB pojawiały się wspomnienia z kolejnych lat, anegdoty, zdjęcia. Przypominane były płyty i hity. Jej kariera rozpoczęła się w 2004 roku, za sprawą wygranego telewizyjnego talent show [Česko hledá SuperStar]. A że przy okazji był to pierwszy taki program w Czeskiej Republice, zainteresowanie było ogromne, zatem kariera wystrzeliła. Aneta miała wtedy osiemnaście lat. Jeszcze w tym samym roku ukazał się jej debiutancki, bardzo popowy album „Spousta andělů” (Mnóstwo aniołów). Znalazło się na nim trzynaście piosenek, niektóre napisane przez czeskich artystów, ale sporo pochodzących z publishingu koncernu BMG, który album wydał. Nota bene piosenka otwierająca album „Skvělej nápad” to nic innego jak polskie „Żałuję” Eweliny Flinty, a w ogóle jej kompozytorem jest artysta pochodzący z byłej Jugosławii. Co jednak ważne, na tym właśnie, pierwszym albumie, pojawiły się dwie piosenki, które Aneta śpiewa do dziś, chyba na każdym koncercie – byłam na kilku i na żadnym ich nie zabrakło. To utwory to „Hříšná těla, křídla motýlí” oraz „Voda živá”. Pierwszy otworzył, a drugi zamknął koncert, o którym zaraz będę pisać.
Drugi studyjny album, którego producentem był Jan P. Muchow (kompozytor, autor muzyki m.in. do filmu „Samotni”) pokazał, że Aneta nie zamierza być popową gwiazdką, tylko ma coś do powiedzenia. Na tym krążku („Dotyk”, 2007) znalazły się pierwsze napisane przez nią piosenki i dało się już wyczuć styl tej niezwykłej artystki. Nie chcę tu teraz rozpisywać się na temat kolejnych płyt Lagerovej, dość powiedzieć, że piosenki które pisze, czasem sama, czasem z Jakubem Zitko (lub innymi zaproszonymi gośćmi) są coraz bardziej poetyckie, coraz bardziej rozbudowane aranżacyjnie. Miewam wrażenie, że są jak jedwab – miękkie, zwiewne, niebieskawo-żółte, czyli też zielone. Jeśli czujecie muzykę kolorami, to właśnie te dominują w utworach Anety. Mają różną intensywność i głębię, mienią się jasnościami i ciemnościami.
24 października 2024 roku w prestiżowej wielkiej sali Pałacu Lucerna (Velký sál Lucerna) miał miejsce koncert będący ukoronowaniem tego dwudziestolecia. Nosił piękny tytuł „Zázračná písně krajina”, co można przełożyć jako „Krajobraz cudownych pieśni”, przy czym poszłabym nawet dalej – Krajobraz czarodziejskich piosenek, bo słowo „zázrak” oznacza cud, a przymiotnik „cudowny” po polsku dziś częściej bliższy jest pięknu niż czemuś niewiarygodnemu, pozazmysłowemu, nadzwyczajnemu. Zaś „píseň” to piosenka, nie pieśń (w domyśle kościelna czy patriotyczna).
Jakkolwiek byśmy się o językowe niuanse nie spierali – tytuł wydarzenia idealnie odpowiadał moim odczuciom na koncercie w Lucernie i całościowemu myśleniu o twórczości Anety Langerovej.
A koncert był wyjątkowy, bo prócz stałego ośmioosobowego zespołu Anety, w którym jest trio smyczkowe – z Dorotą Barovą na wiolonczeli – piano, gitary i perkusja, na scenie była też ostrawska Janáčkova filharmonie oraz (od połowy koncertu) czterdziestoosobowy Maranatha Gospel Choir – w porywach jakieś 100 osób. Orkiestrą dyrygowała Alena Hron. Pani dyrygent była w widocznej ciąży, co w tej czarownej, czarodziejskiej, cudownej muzycznej krainie było jakimś kolejnym pięknem. Panie Alena i Aneta także razem zaśpiewały.
Osobiście
Czekałam na ten koncert, choć Anetę Langerovą miałam szczęście widzieć na scenie już kilkanaście razy – w 2024 roku także w Ostrawie, w sali GONG podczas wspaniałego Colours of Ostrava. Jednak ten koncert poruszył mnie zupełnie wyjątkowo. Na swoim miejscu usiadłam, kiedy sala dopiero się wypełniała, obserwowałam przybywającą publiczność. W każdym wieku. Obok mnie, z jednej strony siedziała grupa trzydziestolatków, z drugiej para sześćdziesiąt plus. I tak dookoła. A kiedy na scenę weszła Aneta, kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki „Skrzydeł motyli” poleciały mi łzy i lecieć nie przestały aż do końca koncertu. To było jakieś uniesienie. Wzruszenie, na które sobie pozwoliłam. Wyłączyłam racjonalną, obserwującą Drozdę, a zostawiłam nadwrażliwą Tereskę. Ten emocjonalny lot trwał jakieś dwie godziny. A potem miałam możliwość osobistego podziękowania Anecie za ten zázrak – co wzruszyło mnie jeszcze bardziej.
Jeszcze trochę faktów
Żeby ten tekst spełniał (moje, ale może także Wasze) dokumentacyjne wymogi, muszę dodać, że koncerty w Lucernie były dwa – pierwszy 23 października, dodany z uwagi na ogromne zainteresowanie publiczności. Jubileuszowa trasa z Janáčkovą filhamonią to w sumie pięć koncertów – dwa w Brnie (jeden dodany), dwa w Pradze i jeden w Ostrawie. Chór towarzyszył artystom tylko w Pradze. Z orkiestrą Janáčkovej filharmonii Aneta spotykała się już wcześniej, m.in. na Colours of Ostrava, ale warto wspomnieć, że są to muzycy w ogóle bardzo otwarci na współpracę z piosenkarzami. Płyty z JFO nagrali m.in. Ewa Farna, Tomáš Klus czy Jaromír Nohavica. Wiele wskazuje na to, że z tego (tych) koncertu także ukaże się płyta. Materiał został zarejestrowany przez czeską telewizję (Česká televize) i być może jeszcze w tym roku zostanie wyemitowany. Bardzo jestem ciekawa, czy oglądając ten koncert w telewizji odnajdę swoje emocje… Dotąd zdarzyło mi się to tylko raz, przy okazji koncertu „Zielono mi”, o czym zresztą detalicznie opowiadam w DROZDOWISKU numer 114.
Wszechstronność Anety
Napisałam na początku, że Aneta Langerová może zaśpiewać wszystko. Doświadczyłam tego bezpośrednio i w przekazach. Przez kilka lat, razem z Martą Kubišovą, grała w mikro-musicalu „Touha jménem Einodis”, a zaproszona do tej współpracy została właśnie przez Kubišovą – miałam okazję widzieć ten spektakl i ten duet na scenie. Kiedy Marta Kubišová zakończyła karierę, to właśnie Aneta, przy okazji czeskich świąt narodowych, śpiewała za nią, w jej imieniu „Modlitbu pro Martu”. Aneta była też zapraszana do śpiewania piosenek Karela Kryla czy duetu Hapka&Horáček – i także w tym, nie swoim repertuarze, odnalazła się znakomicie – są nagrania, można sprawdzić. W 2017 roku do czeskich kin trafił film „8 hlav šílenství”, w którym Aneta zagrała główną rolę – poetki gnębionej przez stalinowski reżim.
I jeszcze, fruwając po jej imponującym dorobku, polecam gorąco piosenkę, którą zaśpiewała razem z Radůzą. Utwór „Babylónská věž” ukazał się w 2014 roku na płycie Radůzy „Gaia”. Zwracam uwagę na ten duet, bo uważam, że Aneta i Radůza są w swojej twórczości podobnie niezależne i bezkompromisowe. I podobnie wszechstronne.
Aneta Langerová jest artystką wyjątkową. Nie hołduje modom, nie błyszczy na ściankach, nie ukrywa się, ale też nie lansuje, nie serwuje słuchaczom łatwej do przyswojenia i zapomnienia muzycznej papki. Idzie swoją drogą, choć pewnie, jak każdy niezależny artysta, miewa wątpliwości i zwątpienia.
Zazwyczaj, opowiadając czy pisząc o czeskich artystach, szukam jakiś porównań na polskiej scenie. Dla Anety takiego porównania znaleźć nie umiem. Zatem, możecie mi tylko zaufać, posłuchać i dać się zaczarować. Do czego namawiam. Najlepiej na żywo.
Jeśli podoba Ci się, to co robię, zajrzyj, posłuchaj, wesprzyj.
Łatwiej będzie mi tworzyć dalej, a Ty dostaniesz coś EXSTRA!
https://patronite.pl/TeresaDrozda
https://buycoffee.to/drozdowisko/
https://suppi.pl/drozdowisko
Cudowny, pełen emocji wpis. Bardzo Ci dziękuję, że dzielisz się swoimi fascynacjami. Zaplanowałam sobie dzisiaj popołudnie z Anetą Langerovą.
Dziękuję. Cieszę się, że Aneta znalazła w Polsce kolejną fankę!