11 czerwca 2024 roku na Zamku Królewskim w Warszawie wręczone zostały nominacje w 24. edycji konkursu na najlepiej mówiących Polaków „MISTRZ MOWY POLSKIEJ”.
Nie mogłam w tym roku osobiście odebrać nominacji. Musiałam natomiast napisać specjalną „mowę”, którą tutaj cytuję.
I jednocześnie pięknie proszę o Wasze głosy, bo tytuł MISTRZA MOWY POLSKIEJ mogę dostać na dwa sposoby – za sprawą wyboru jurorów (nie wiem, jak Im się uda takiego wyboru dokonać, mając wśród nominowanych Katarzynę Kasię czy Magdę Smalarę) albo za sprawą WASZYCH głosów. A głosować można CODZIENNIE!!! Oto link:
Można też wysyłać kartki pocztowe (jedna kartka to trzy internetowe głosy) na adres:
Sekretariat Programu Mistrz Mowy Polskiej
ul. Parowcowa 2/8
02-445 Warszawa
Moją „mowę” przeczytała na Zamku Agata Klimczak-Kołakowska, której niniejszym bardzo za to dziękuję:
Szanowni Państwo,
kłaniam się i jednoczesnie bardzo przepraszam, że nie mogłam osobiście stawić się na uroczystości.
Jestem wdzięczna Kapitule za nominację do tytułu Mistrza Mowy Polskiej, choć mistrzem się nie czuję. Staram się mówić klarownie i zrozumiale, a to jak mówię bez wątpienia zawdzięczam moim Rodzicom i wiem też, że nie każdy ma w życiu tyle szczęścia. ALE…
Od pewnego czasu coraz częściej dostrzegam, że słowa, zdania, całe wypowiedzi, wydawałoby się, zupełnie neutralne i oczywiste, rozumiane (czyli interpretowane/czytane) są przez różnych ludzi skrajnie inaczej.
W komunikacji zapominamy albo po prostu nie bierzemy pod uwagę faktu, że wszystko co powiemy, przez naszego słuchacza będzie zinterpretowane wg jego wiedzy, wrażliwości, ale także na przykład nastroju chwili. W drugą stronę podobnie – my z tego, co słyszymy zapamiętamy albo zrozumiemy coś innego niż nam powiedziano. To znaczy innego niż intecja tego, który komunikat przekazywał. Czasem są to mikro różnice, ale coraz częściej dostrzegam, że całkiem spore.
W 1985 roku na falach Polskiego Radia Jonasz Kofta zwierzył się, że jest fanatykiem rozmowy, ale dostrzega jej zanik. Dodał, że rozmowa wymaga kultywowania i trenigu, ale nim się ją rozpocznie, należy ustalić znaczenia, bo nie można (na przykład) w rozmowie toczyć sporu, bez takiego uzgodnienia.
Bardzo rymuje się ta wypowiedź z moją intuicją, dotyczącą międzyludzkiego nierozumienia się – w piśmie i mowie – założę się, że każdy z Państwa ma doświadczenie z napisaniem wiadomości tekstowej, która została zupełnie opacznie zrozumiana przez jej adresata. To się dzieje ciągle na malutką, naszą własną i ogromną, globalną skalę. I zawsze kiedy mówię coś, w mojej głowie, ważnego lub kiedy czegoś ważnego słucham – pamiętam o tym, że to co zapamiętam ja lub ktoś inny, jest tylko i aż interpretacją intencji mówiącego. Wydaje mi się, że to jest po prostu ważne.
Jonasz Kofta, w tej przywoływanej wypowiedzi z 1985 roku dodał jeszcze, że przytuliskiem dla rozmowy jest radio i dlatego ceni je tak wysoko. Przez blisko 40 lat, które upłynęły, nieco się (mam wrażenie) w tej kwestii zmieniło, ale powstało nowe medium, które pozwala na niczym nieograniczoną rozmowę. To podcast. Nie czas i miejsce, żeby teraz o idei podcastu opowiadać, ale zaznaczę, że w Polsce działa przeszło 10 000 kanałów podcastowych i każdy jest taki, jak jego twórca. Mój, niezależny podcast o kulturze DROZDOWISKO, bazuje na nieograniczonych i nieskrępowanych, wolnych rozmowach. Konstanty Przybora, syn Jeremiego, mojego osobistego mistrza polszczyzny, goszcząc w jednym z podcastów, powiedział nawet o „podcastowym cudzie wolności”. Zatem dobra rozmowa, jak i dobra polszczyzna, jak i wszystko, o nie jest łatwe, wymaga odrobiny wysiłku, żeby ją znaleźć. A potem jest już tylko radość. A może nawet rozkosz!
Pierwszy raz nominację do tego prestiżowego tytułu dostałam w 2013 roku. Nie zapominam o tym od tamtego czasu i nieustannie staram się mówić starannie, klarownie i poprawnie.
I wspaniale byłoby móc do nagród dla DROZDOWISKA dopisać także tę. Wiele w Waszych rękach. DZIĘKUJĘ.
Gratuluję nominacji – pięknie mówisz!
I zgadzam się z Tobą, że często nasze wypowiedzi (ustne i pisemne) mogą być różnie interpretowane przez różnych odbiorców. Czasem mogą wtedy powstawać jakieś „ zgrzyty“ w komunikacji i wydaje mi się, że warto wtedy dopytać, upewnić się, przemyśleć. I wciąż warto i trzeba rozmawiac. I słuchać (bo ja akurat wolę słuchać niż mówić).
Ja myślę, że to dużo więcej niż „zgrzyty”. I nie zawsze można dopytać. Ale słuchać trzeba. Dziękuję!