Jest w tym spektaklu bunt, marzenia, miłość, konieczne perturbacje i szczęśliwe zakończenie, czyli wszystko, co niezbędne. Całość spajają, ale też popychają dramaturgicznie i są de facto punktem wyjścia, piosenki disco polo. Na szczęście muzycznie podrasowane przez Tomasza Mana – autora i reżysera w jednym.
Tłem dla melodramatycznych historii są lata dziewięćdziesiąte i ówczesna, bolesna transformacja, bardzo krytycznie potraktowana przez dramaturga. Scenografia Anetty Piekarskiej-Man zręcznie podkreśla ten moment – meblościanka, radiomagnetofon, telewizor, w którym główna bohaterka, grana wybornie przez Annę Grochowską, ogląda Disco Relax. Jest wielbicielką tej muzyki i chce się kształcić artystycznie, ale matka, wzięta pani mecenas, ma dla córki inny plan. Awantura, trzaśnięcie drzwiami, ucieczka.
Przenosimy się nad morze, buntowniczka szuka pracy i załapuje się na zmywak w smażalni (warto uważnie przeczytać cennik). W smażalni rządzi śpiewająca kelnerka (znakomita Katarzyna Pałka), z którą nasza bohaterka popada w konflikt. W tle znów jest muzyka disco polo i chłopak z keybordem – tak naprawdę chłopak prowadzi zespół „Bawmy się”, ale ponieważ Tomasz Man pozbawia bohaterów swojej sztuki imion, pozwoliłam go sobie tak określić. Główna bohaterka po oblanym egzaminie do szkoły muzycznej – bardzo gorzka jest to scena, mocnym skrótem pokazująca siedzące w wielu z nas poczucie wyższości – wraca do domu. Tu pojawia się „idealny” kandydat na męża (cwany acz cyniczny komornik). Niespodziewanie pomocną dłoń podaje dziewczynie kelnerka.
Wielkimi krokami zbliża się więc przewidywalny happy end, może nieco zbyt cukierkowy i zwielokrotniony. I bynajmniej nie robię z tego zarzutu, to szkoła „Mamma Mia” i innych komedii romantycznych oraz piosenek disco polo. W finale ostatecznie mamy trzy pary: Dziewczyna i chłopak, eks-kelnerka i komornik, mamusia i cudem odnaleziony ojciec bohaterki, czyli właściciel smażalni.
Oczywiście można się czepiać: nieco wątłej dramaturgii np. trochę zaskakuje volta w zachowaniu kelnerki czy cudownie odnaleziony ojciec; kogoś może zaboleć widok ortalionowych dresów, białych kozaczków i skarpetek. Niemniej całość bardzo konsekwentnie utrzymana jest w założonej, uproszczonej, ocukrowanej poetyce, a odpowiednia dawka humoru w postaci połówki czarnego BMW czy wielkiego neonu w finale, dopełnia całości. W końcu poruszamy się na pograniczu kiczu.
Jedynym elementem, który usunęłabym natychmiast jest bardzo nienaturalna blond peruka głównej bohaterki. Tym bardziej, że na plakacie anonsującym spektakl jest brunetką!
Jednak najważniejsze w tym spektaklu jest to, że autor i aktorzy nie robią sobie z tego o czym opowiadają popularnej „beki”. Nie drwią z lubienia i śpiewania disco polo, nie drwią z romantycznych marzeń, nie drwią z pracy na zmywaku.
„Jesteś szalona” to wokalno-choreograficzno-aktorski popis Anny Grochowskiej i Katarzyny Pałki – to one grają dwie protagonistki, kradną show nawet czarnemu BMW, nie schodzą ze sceny, znakomicie śpiewają. Dzielnie partneruje im chłopak „z keybordem” Konrad Krupiński, a także pozostali członkowie zespołu aktorskiego Igor Chmielnik (komornik z BMW), Krzysztof Kluzik (właściciel smażalni) i Bożena Borek (matka). Ciekawym rozwiązaniem były komentarze głównej bohaterki, „niesłyszalne” dla pozostałych postaci, relacjonujące ich niektóre działania, takie teatralne stopklatki.
„Jesteś szalona” to szalona rozrywka, nostalgia i sporo czułości dla nas samych. Rzecz jest zrobiona rzetelnie, bez „pretensji” do „poważnej sztuki”, a spontaniczne reakcje publiczności i jej zaangażowanie są najlepszą rekomendacją dla tego spektaklu.
Premiera spektaklu odbyła się 10 lutego 2024 roku w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku.
Teresa Drozda (współpraca: Jacek Kosiński)